– Rząd zamykając wskazane sklepy w galeriach paradoksalnie zamknął akurat te, które nie są obecne w handlu ulicznym. Pozostawił je tym samym bez alternatywy. Sklepy odzieżowe, obuwnicze, biżuteryjne czy z akcesoriami na ogół nie posiadają punktów przy ulicach. Tymczasem decyzją rządu w centrach handlowych pozostają nadal otwarte sklepy, które są niemal na każdym rogu, czyli sklepy spożywcze, apteki czy drogerie – przytacza spostrzeżenia naszego Związku Biznes.interia.pl. Portal informuje też, że w ocenie naszego Związku nierówny dostęp do rynku nie ma żadnego uzasadnienia, a także o możliwości wystosowania pozwów wobec Skarbu Państwa o odszkodowania w związku z przedłużającym się lockdownem.
W kolejnym artykule Biznes.interia.pl zwraca natomiast uwagę na to, że wygdłużenie lockdownu może być przyczyną fali zwolnień i upadłości polskich przedsiębiorstw. W tym kontekście przypomina o tym, że w opinii naszego Związku kryterium przyznania pomocy firmom nie powinna być ich klasyfikacja, a rzeczywisty przymus administracyjny zamknięcia sklepów, skutkujący spadkiem obrotów.