Rozrywka dla dzieci w centrach handlowych odchodzi bezpowrotnie
- 15 lutego 2022
„W naszym biznesie nie da się uciec do online…”
Dziesięć i pół miesiąca trwały łącznie obostrzenia związane z reżimem sanitarnym w centrach handlowych, uniemożliwiając prowadzenie działalności rozrywkowej dla dzieci. Dziś przedstawiciele ZPPHiU reprezentujący ten wycinek branży z goryczą przyznają, że trzeba było zamknąć biznesy dwa lata temu i czekać z ewentualnym ponownym otwarciem na koniec pandemii. Dziś sytuacja jest dramatyczna.
Jednym z członków ZPPHiU jest firma RO-AN, właściciel marek Centra Rozrywki Bajkowy Labirynt oraz RO-AN NINJA. Od 1995 firma zapewnia kompleksową rozrywkę dla dzieci w centrach handlowych. Wraz z rozwojem handlu regularnie powiększała sieć centrów zabawy, stając się jednym z głównych graczy na polskim rynku. Pandemia spowodowała zamknięcie 1/3 istniejących lokalizacji. W 14 pozostałych obiektach jeszcze w styczniu 2020 r. gościło miesięcznie nawet 100 000 klientów. Dwa lata później wróciło w najlepszym razie co drugie dziecko: podsumowanie stycznia 2022 r. to 48 300 osób. Spadki odwiedzalności na poziomie -50% utrzymują się niezmiennie w okresach między lockdownowych.
„W takich warunkach biznesowych egzystujemy. Najpierw zamknięto nas całkowicie. Budząca wątpliwości definicja handlu spowodowała, że przez długie tygodnie nie był określony nasz status. Później funkcjonowaliśmy w wysokim reżimie sanitarnym dopuszczającym do usługi maksymalnie 30% osób korzystających z naszych placówek. Przez lockdowny ominął nas najważniejszy sezon w roku, czyli przedświąteczny i noworoczny czas wizyt w centrach zabaw dla dzieci” – mówi Robert Niewiński, Prezes Zarządu RO-AN sp. z o.o.
Dla segmentu sal zabaw dla dzieci i centrów rozrywki ostatnie dwa lata to równia pochyła. Część wynajmujących udzieliło najemcom branży rozrywkowej, adekwatnej do sytuacji, pomocy jednak wielu z nich wykazuje się brakiem zrozumienia i empatii wykorzystując specyficzną sytuację przedsiębiorców tego typu. Wielu operatorów bezpowrotnie zamknęło swoje placówki a kolejni wycofują się i rezygnują z działalności. Centra handlowe doskonale znają sytuację, ale w wielu przypadkach ignorują próby negocjowania warunków. Koszty stałe i regularne czynsze sprzed pandemii są mordercze przy spadku przychodów i odwiedzalności o ponad 50%. Tylko nieliczne centra handlowe udzieliły przedsiębiorcom rozrywkowym, rabatów i zrealizowały wcześniejsze deklaracje o gotowości do solidarnego podejścia wobec skutków pandemii.
„Od dwóch lat borykamy się z pandemią. Ostatnie miesiące są najgorsze. Od początku grudnia ubiegłego roku, gdy w debacie publicznej pojawił się wątek zachorowań i śmierci z powodu Covidu także wśród dzieci, sytuacji stała się dramatyczna. Zamknięto szkoły, zamknięto kluby, dyskoteki i inne placówki rozrywkowe a naszą branżę potraktowano marginalnie i pozostawiono samej sobie, nie udzielając żadnej pomocy. Oczekiwania galerii są, owszem zgodne z umowami najmu, jednak obecnie nieadekwatne do sytuacji i możliwości najemców z branży ” – podsumowuje Robert Niewiński.
Pracodawcy z branży rozrywki dziecięcej w centrach handlowych apelują do partnerów biznesowych o elastyczne podejście i solidarność. Negocjacje z pozycji siły nie są fair. „Obecnie widzimy konieczność jeszcze silniejszej współpracy z centrami, w przekonywaniu klientów do powrotu. W innym przypadku, prognozy dla firm podobnych do RO-AN są pesymistyczne. A my przecież nie możemy przenieść się do online” – pointuje Robert Niewiński.
Materiał prasowy ZPPHiU